Czym jest tytułowy stereolit? Zasada umieszczenia pary stereofonicznych przetworników w jednej bryle obudowy jest znana od lat 80tych, lecz nie doczekała się masowego zastosowania. Wykorzystuje ustawienie głośników na boki co realizuje zasadę tworzenia szerokiej bazy stereo , oraz przestrzeni akustycznej przy współpracy odbić od ścian i ukierunkowania fal akustycznych. Klasyczny stereolit jednak został przeze mnie wyciągnięty z lamusa z paru względów. Jak wielu „udomowionych muzyków” posiadam procesor gitarowy symulujący różne wzmacniacze, kolumny, przestery itd. Dodatkowym atutem konkretnego akurat modelu jest wyjście stereofonicznie świetnie generujące efekty przestrzenne np. na słuchawkach. Każdy jednak wie że słuchawki po dłuższym czasie stają się niewygodne jak i kłębowisko kabli bywa kłopotem. Oczywiście głośniki lub najlepiej piecyk dają lepszy komfort ćwiczeń (nie zawsze dla sąsiadów) i np. pomagają realizować efekty ze sprzężeniem z instrumentem itd. Nowoczesne procesory gitarowe posiadają wyjścia liniowe pozwalające wysterować w sumie dowolną końcówkę mocy (dopasowane impedancyjnie i poziomem sygnału) dlatego nie trzeba choć można dobudowywać specjalne obwody wejściowe we wzmacniaczu mocy. Należy tu także podkreślić że domowe komuny głośnikowe posiadają zwrotnice optymalizujące rozkład widma co nie zawsze w połączeniu z pewną kompresją np. słabych scalonych wzmacniaczy daje dobre efekty. Dźwięk zespołów estradowych jest w swym charakterze odmienny czasem technicznie gorszy (harmoniczne, przydźwięki , szumy, węższe pasmo) lecz też bardziej dynamiczny, z tzw pazurem. Od lat wiadomo że najlepiej z instrumentami sprawdza się sprzęt lampowy czy tranzystorowy, oaz głośniki różnej maści przeważnie bez zwrotnic pasywnych (podział zadań między głośniki i kształtowanie dźwięku odbywa się w konsolecie i aktywnych zespołach głośnikowych). Mogłem zatem chcąc wykorzystać stereofoniczne efekty, podpiąć dobrą końcówkę mocy i dwa przetworniki szerokopasmowe lub najlepiej gitarowe. Specjalizacja takiego układu ograniczałaby jednak w drugą stronę jego funkcjonalność. Wpadłem na pomysł wykorzystania starego wzmacniacza niewielkich rozmiarów o mocy wystarczającej do ćwiczeń w domu (PW 8040), oraz szerokopasmowych głośników Tesli ARZ 6608.

Wykorzystany wzmacniacz ma spore możliwości regulacji tonów (choć procesor gitarowy realizuje ją wcześniej), a wybrane głośniki są na tyle szerokopasmowe aby obsłużyć gitarę, jak również normalny materiał muzyczny z innych źródeł np. mp3-jka czy komputer. Urządzenie ma różne typy wejść i wyjść. Mimo niewielkiej mocy wzmacniacza , duża efektywność (SPL) głośników daje spore natężenie dźwięku. Warto pamiętać że w eksperymentach ze sprzętem do muzykowania należy zachować zapas dopuszczalnej mocy jaką może przetworzyć głośnik w stosunku do tej jaką może otrzymać ze wzmacniacza z jego korekcją (głośniki mocniejsze od wzmacniacza).

Wszystko razem ma największą zaletę – niskie koszty. Przeważnie stary wzmacniacz stoi gdzieś zakurzony i po poświęceniu odrobiny uwagi da się uruchomić.

Swoją obudowę zaprojektowałem także inaczej niż kolumny do odtwarzania muzyki, daje jednak ona także na tym polu dobre rezultaty, w każdym razie lepsze niż marketowe wynalazki z plastiku.

Skrzynka jest przedzielona na dwie niezależne „komory” (kilkanaście litrów) , aby uniezależnić głośniki od siebie. Całość jest sklejona Wikolem i skręcona 4 cm wkrętami (po uprzednim nawierceniu otworów).





Nie zbudowałem klasycznego combo, choć pokusa jeszcze mniejszej ilości kabli była wielka. Sama kolumna stereolit jest wykorzystywana w 2ch pozycjach roboczych. Postawiona „pionowo” przypomina piecyk gitarowy, a położona na „plecy” ma możliwości podobne do odsłuchów estradowych dzięki pochylonej płycie z głośnikiem (głośnikami).





Osobny wzmacniacz daje możliwości eksperymentów z innymi głośnikami i odwrotnie. Dodatkowo łatwiej jest zmieniać pozycje w celu innego skorzystania z „bryły”, czy ustawiać na niej lub obok urządzenia. Ponieważ mam doświadczenie z blachami perforowanymi, do osłony głośników użyłem właśnie takiego odpowiednio uformowanego materiału. Spisuje się świetnie zabezpieczając membrany i nadając kostce równiejszy wygląd , co nie przekreśla użycia np. ramki z materiałem lub grillów czy innej siatki.

Można skorzystać z lżejszej płyty niż MDF jeśli chce się często przenosić paczkę, lub dodać uchwyty wg. uznania. Praca „na plecach” stereolitu zmienia jego właściwości akustyczne zbliżając go bardziej do obudowy, można zatem się pokusić o wypuszczenie bardziej poza bryłę, jej pochylonych ścianek, lub eksperymentować z różnymi podłożami. Nie polecam wytłumiania wnętrza. Niesymetryczna budowa pozwala energii tylnej części membrany głośnika dobrze wypromieniować, a ponieważ nie jest to klasyczna obudowa nie ma znaczącego efektu fal stojących. Wytłumienie w obudowach może wyrównać czasem charakterystykę , zmniejszyć niepożądane efekty w jej wnętrzu ale też dodatkowo powodować spłaszczenie dynamiki dźwięku. Całość polega na wyważeniu proporcji, lecz moja konstrukcja jak już wspominałem jest odgrodą.

Zaciski głośnikowe to już sprawa gustu mogą być lecz dla celów technicznych wystarczą bezpośrednio wyprowadzone przewody (polecam ich unieruchomienie we wnętrzu). W razie konieczności można je przedłużyć przy pomocy kostki choćby elektrycznej.





W dość żywym akustycznie pomieszczeniu (niezbyt mocno wytłumionym) w pewnej odległości od

ścian czy mebli, uzyskana przestrzeń dźwiękowa jest naprawdę ciekawa.